Wypłata z portfela Steam na konto bankowe. Jeśli zastanawiasz się jak wypłacić pieniądze i środki z portfela Steam na własne konto bankowe to już służymy pomocą! Wystarczy, że za pomocą SkinCashier sprzedasz skiny za środki na PayPal, a następnie zlecisz wypłatę środków z PayPala na własne konto bankowe, które jest
W przypadku śmierci posiadacza indywidualnego konta bankowego istotne jest rozstrzygnięcie, komu przysługują środki zgromadzone na rachunku. W jakich okolicznościach oraz kto może ubiegać się o wypłatę zgromadzonych pieniędzy w razie zgonu właściciela konta? Co znajdziesz w artykule?1 Konto bankowe a śmierć jego Konto Rachunek wspólny2 Dyspozycja Pełnomocnictwo do rachunku a śmierć posiadacza konta3 Zwrot kosztów pogrzebu przez bank4 Procedura wypłaty środków Konto bankowe a śmierć jego właściciela Po śmierci właściciela konta bankowego środki na nim zgromadzone podlegają procedurze dziedziczenia ustawowego zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego, wchodząc tym samym w skład masy spadkowej. Z chwilą, gdy instytucja finansowa otrzyma informację o zgonie właściciela konta, powinna rachunek niezwłocznie zablokować. Niestety często jest tak, że spadkobierca nie wie, w którym banku zmarły posiadał rachunek. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak przejrzenie wszelkich dokumentów oraz korespondencji zmarłego, skontaktowanie się z rodziną oraz innymi bliskimi osobami, które mogą pomóc w ustaleniu takich informacji. Inną możliwością jest także wizyta w oddziałach różnych banków wraz ze stosownymi dokumentami poświadczającymi prawo do środków na koncie zmarłego. Jeśli mimo to żaden bank nie pomoże w kwestii ustalenia, czy zmarły posiadał w nim konto, pozostaje skorzystanie z pomocy kancelarii adwokackiej. Konto samodzielne Należy jednak pamiętać, iż bank obowiązuje tajemnica bankowa, co oznacza, iż nie jest uprawniony do podawania informacji o istnieniu oraz stanie konta osoby zmarłej żadnej osobie, która nie przedstawiła dokumentów poświadczających o posiadaniu przez nią praw do zgromadzonych na rachunku środków. Dokumentem takim może być postanowienie sądu o nabyciu spadku bądź sporządzony notarialnie akt dziedziczenia spadku. Środki z konta wypłacane są spadkobiercom w takiej proporcji, w jakiej ustawowo przysługuje im dział spadku. Często dochodzi do sytuacji, gdy spadkobierca posiada jedynie postanowieniem o stwierdzeniu nabycia spadku czy poświadczenie dziedziczenia, a nie dysponuje postanowieniem o dziale spadku. W takiej sytuacji bank może odmówić wypłaty środków z konta. Wspólne oświadczenie spadkobierców w tym zakresie może załatwić jednak sprawę. Istotnym jest fakt, iż jeśli zmarły, jako wyłączny posiadacz rachunku, pozostawał w małżeńskiej wspólności majątkowej, to współmałżonek ma prawo do połowy majątku zgromadzonego na koncie zmarłego stanowiącej część majątku wspólnego. Z kolei druga połowa środków wchodzi w skład masy spadkowej. Rachunek wspólny Zgodnie z prawem bankowym istnieje możliwość otwierania rachunku wspólnego, co oznacza, iż każdy z jego posiadaczy ma prawo do samodzielnego dysponowania zgromadzonymi środkami, o ile umowa tego rachunku nie stanowiła inaczej. W umowie może się również znaleźć zapis o tym, iż: po śmierci jednego ze współposiadaczy rachunku umowa ta zostanie automatycznie rozwiązana, natomiast zgromadzone na rachunku środki zostaną w całości przekazane żyjącemu współposiadaczowi,po śmierci jednego ze współposiadaczy rachunku zostanie on przekształcony w rachunek indywidualny,po śmierci jednego ze współposiadaczy rachunku miejsce zmarłego zajmie inna osoba jako nowy współposiadacz rachunku. Ważne jest natomiast, iż spadkobiercy zmarłego mają prawo dochodzenia swoich praw od żyjącego współposiadacza rachunku, natomiast nie mają takiego prawa w stosunku do banku związanego umową rachunku bankowego Warto również wiedzieć, iż po śmierci jednego ze współposiadaczy rachunku bank nie ma prawa do zablokowania rachunku. Dyspozycja wkładem Posiadacz rachunku bankowego ma możliwość wydania dyspozycji dotyczącej swojego konta po jego śmierci. Kwestię tę reguluje art. 56 Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe ( 1997 nr 140 poz. 939 z pózn. zm.), na podstawie którego posiadacz rachunku może wskazać osobę lub kilka osób, które po jego śmierci są uprawnione do wypłaty zgromadzonych na koncie środków. Osobami, wobec których może zostać wydana taka dyspozycja, mogą być jedynie współmałżonkowie, wstępni (rodzice, dziadkowie), zstępni (dzieci, wnuki), rodzeństwo. Dyspozycja powinna zawierać imiona, nazwiska oraz numer PESEL, stopień pokrewieństwa oraz kwotę przypadającą na każdą ze wskazanych osób. Jeśli w dyspozycji zostanie uwzględniona osoba nieznajdująca się w niniejszym kręgu, wówczas zapis ten zostanie uznany za nieważny, a środki z konta wejdą w skład masy spadkowej. Istnienie ważnej dyspozycji do rachunku bankowego zmarłego oznacza, iż środki zgromadzone na jego koncie nie stanowią składnika spadku i tym samym nie podlegają ustawowemu dziedziczeniu. Należy pamiętać, iż wartość środków przekazanych za pomocą dyspozycji nie może być wyższa niż 65 000 zł, czyli dwudziestokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Pełnomocnictwo do rachunku a śmierć posiadacza konta Warto również wiedzieć, iż zgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego, po śmierci posiadacza rachunku wszelkie pełnomocnictwa do konta udzielone innym osobom wygasają. Każda wypłata środków z konta przez pełnomocnika, który wie o śmierci właściciela, natomiast nie poinformował o tym fakcie banku, jest traktowana jako działanie bezprawne. W takiej sytuacji spadkobiercy mają prawo domagania się od pełnomocnika zwrotu pieniędzy. Natomiast bank może żądać od osoby, która bezprawnie podjęła środki, naprawienia szkody bądź zgłosić sprawę do prokuratury. Zwrot kosztów pogrzebu przez bank Zgodnie z art. 55 Ustawy Prawo Bankowe, bank ma obowiązek wypłacić z konta zmarłego kwotę, która została przeznaczona na zorganizowanie pogrzebu posiadacza rachunku. Kwota ta zostanie jednak wypłacona jedynie do wysokości salda na danym rachunku, nawet wówczas, gdy miał on uruchomioną usługę kredytu odnawialnego, nie może natomiast przekraczać kosztów organizacji pogrzeby w tradycyjny, przyjęty w danym środowisku sposób. Koszty, które bank jest zobowiązany zwrócić, dotyczą przede wszystkim takich kosztów jak: zakup trumny, miejsca pochówku, stroju dla zmarłego, postawienie nagrobka, przygotowanie zawiadomienie oraz zorganizowanie uroczystości pogrzebowej. Należy przy tym wiedzieć, iż wypłata środków następuje na rzecz osoby, która przedstawiła bankowi rachunki za poniesione koszty pogrzebu bez względu na to, czy jest ona, uprawnia do spadku, czy nie. Procedura wypłaty środków Po przekazaniu przez spadkobierców aktu zgonu oraz dokumentów potwierdzających uprawnienia do spadku bank rozpoczyna procedurę rozliczenia środków zgodnie z poniższą kolejnością: 1) Rozliczane są koszty pogrzebu, pod warunkiem, iż osoba posiadająca stosowne rachunki i dowody poniesienia kosztów z tego tytułu zgłosiła się do banku. 2) Następuje rozliczenie z tytułu złożonej przez zmarłego dyspozycji wkładem na wypadek śmierci. 3) Wypłacane są środki na rzecz prawomocnych spadkobierców. Warto wiedzieć, iż procedura rozliczenia środków z rachunku bankowego zmarłej osoby może trwać od 2 dni do 3 tygodni. W sprawach spornych dotyczących rozliczenia środków z rachunku bankowego zmarłego warto zasięgnąć porady adwokackiej.
Rodzina nie musi oddawać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych emerytury, gdy świadczeniobiorca żył w chwili jej odbioru. Nie należą się jej natomiast te świadczenia, które wpłynęły na konto już po śmierci uprawnionego lub gdy któryś z domowników odebrał je za niego. Natomiast bliscy nie mogą liczyć na 13-te lub 14-te świadczenie zmarłego.

Nie ma co ukrywać. Śmierć na Podlasiu jest tematem trudnym. Pisząc ten artykuł, co chwilę mam ciarki na plecach. Wspominając o butach zmarłego mam przed oczami obraz mamy, która jeszcze 20 lat temu schyla się nad mną i mówi: “Tomek, tylko jak wejdziemy do środka to nie patrz na twarz zmarłego. Patrz na buty… Pamiętaj na buty”.Mam wrażenie, że zapiski zebrane w tym artykule wielkimi krokami odchodzą w zapomnienie. Większość z wymienionych niżej sytuacji miałem okazję doświadczyć osobiście. Stanowią podwalinę mojego postrzegania śmierci, pochówku, myślenia o duszy zmarłego i innych mistycznych kwestiach. Mam nadzieję, że ten wpis pozwoli niektórym osobom, na pewnego rodzaju powrót do oznacza słowo śmierć? Co oznaczają słowa: przesąd?Jeśli chcesz lepiej zrozumieć artykuł o przesądach i zabobonach związanych ze śmiercią na Podlasiu to koniecznie przeczytaj poniższe – zakończenie funkcji życiowych organizmu. (źródło: Słownik SJP)Przesąd – bezpodstawna, uparcie żywiona i niewrażliwa na argumentację wiara w istnienie związku przyczynowo-skutkowego między danymi zdarzeniami. Wypływać ona może ze stereotypów zakorzenionych w tradycji i kulturze. Jest pozbawiona racjonalnych podstaw i niemożliwa do weryfikacji.(źródło: Wikipedia)Wierzenia ludowe na Podlasiu, czyli o tradycjach i przesądach związanych ze śmierciąWszystkie przesądy i zabobony zapisane w niniejszym artykule są zbiorem rozmów toczonych w internecie na jednej z grup, wiadomości prywatnych od Czytelników oraz moich osobistych doświadczeń. Człowieka, który wychował się i dorastał na masz wiedzę o którymś z wymienionych zabobonów i przesądów to koniecznie podziel się swoimi spostrzeżeniami w komentarzu pod tym Buty na stolePani Asia pisze: Kiedyś moja babcia mówiła, że nie wolno stawiać butów na stole bo to przywołuje Iwona Z. pisze: Butów i kłaść na stole skarpet bo będziesz się przewracać. (Pani Iwona B. dopowiada: Zwłaszcza małe dzieci).Pani Bar pisze: Do dziś tego przestrzegam , ale ludzie z innych regionów są niesłychanie Nie zadusić dzieckaPani Jolanta pisze: Kobiecie w ciąży nie wolno przechodzić pod sznurem do wieszania ubrań, żeby dziecku nie zawinęła się na szyi Buty zmarłegoPani Wiesława pisze: Zawsze się mówiło, że jak podchodzimy pierwszy raz do trumny to trzeba spojrzeć na buty zmarłego, wtedy w nocy się nie Stefan dopowiada: Trumnę wynoszono zawsze… jest nawet przysłowie – “nogami do przodu“.4. Świeżo wykopany dół na trumnęPan Stefan pisze: Nie można zaglądać do świeżo wykopanego dołu na bloga dopowiada: Tutaj chodzi chyba o to, żeby nie przyciągać do siebie Jan Siwicki / Śmierć na Podlasiu / Wiejski pogrzeb. Lata 40-50. XX w. / Projekt ‘Wiejscy fotografowie z Podlasia – digitalizacja i opracowanie zbiorów’, dofinansowany jest ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz dzięki dotacji z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Więcej zdjęć dostępnych jest na stronie (Fot. Jan Siwicki/ Siekiera pod trumnąPan Stefan pisze: Widziałem jak pod trumnę ze zmarłym, gdy jeszcze stała w domu położono siekierę. Nie wiem, co to oznaczało, ale robiono to nie bez bloga dopowiada: Jest to zwyczaj za pomocą którego, odganiano Miska z wodą pod trumnąPan Stefan pisze: Widziałem jak pod trumnę stawiano miskę z wodą; to się da wytłumaczyć, być może woda”odciągała”, lub chodziło o bloga dopowiada: Trumnę stawiano na połączonych ze sobą stołach, a miskę z wodą pod stołami. Celem tego zabiegu było spowolnienie rozkładu Zasłonięte lustraPan Stefan pisze: (…) W domu zasłaniano wszystkie bloga dopowiada: Lustra zasłaniało się po to, żeby duch zmarłego przeglądając się w lustrze nie doznał szoku, że nie widzi swojego odbicia. Inne źródła mówią, że miało to na celu odstraszyć Odwrócone krzesłaKiedy wywożono ciało zmarłego. Wtedy domownicy odwracali krzesła i stołu do góry nogami, żeby dusza zmarłego nie mogła się rozsiąść, a tym samym pozostać w Tydzień po śmierciPrzez 7 dni od pochowania członka rodziny, wierzono, że duch zmarłego nawiedza domostwo i domowników w celu pożegnania się. Często bywało/bywa tak, że zmarły w tych dniach odgrywał kluczową rolę w snach jak świętej pamięci moja Babcia o tym Ubrania po zmarłymW wielu domach ubrania po zmarłym się paliło/pali, wierząc, że chodzenie w nich przez osobę żywą może ściągnąć na nią śmierć. Inni mówią, że jak będzie się nosiło takie ubranie to duch zmarłego może nawiedzać osobę noszącą moim domu wszystkie ubrania po zmarłych są palone lub wrzucane do kontenera z używaną Jan Siwicki / Śmierć na Podlasiu / Wiejski pogrzeb. Lata 40-50. XX w. / Projekt ‘Wiejscy fotografowie z Podlasia – digitalizacja i opracowanie zbiorów’, dofinansowany jest ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz dzięki dotacji z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego. Więcej zdjęć dostępnych jest na stronie (Fot. Jan Siwicki/ PiewczyTo grupa kobiet, które śpiewają podczas czuwania nad grobem zmarłego, np. w domu. Wierzono, że kiedy piewczym dobrze się śpiewa to oznacza, że człowiek był dobrym mężem, sąsiadem, bratem. A kiedy ciężko szło śpiewanie to oznacza, że człowiek był wciąż jest to praktykowane. W parafiach zwłaszcza na wsiach są wyznaczone specjalne osoby, które są zapraszane do czuwania i śpiewania nad grobem. W miastach to zadanie zastępują chóry w Ostatni przystanekPo odprawieniu mszy pogrzebowej w świątyni. Powóz wiózł zmarłego pod dom, by tam mógł ostatni raz pożegnać się, a następnie jechano na cmentarz, by złożyć trumnę w świeżo wykopanym dole (jamie).13. 40 dni po śmierciPan Stefan pisze: Niektórzy mówią, że od mszy pogrzebowej ważniejsza jest msza po 40-tu dniach. Te 40 dni ma ważne znaczenie, przez ten okres nie zabiera się wieńców z mogiły, nie robi się w domu porządków z rzeczami zmarłego i od wielu innych spraw należy się śmierci na Podlasiu – przesądy o śmierci & zabobony o śmierciCo czułeś czytając artykuł, pt. Śmierć na Podlasiu? Czy któryś z zabobonów i przesądów poruszonych w tekście jest Ci bliskich? A może są takie, o których nie wspomniałem? Jeśli tak to podziel się z innymi w komentarzu poniżej. Wiedza zgromadzona na tym blogu przeżyje jeszcze wiele punktów opisanych w tym artykule to przypadek? Kto jednak to może wiedzieć. Śmierć i numer 13 są sobie bliskie. Nie zapomnij zajrzeć do artykułu, pt. Przesądy i zabobony na Podlasiu – wierzenia ludowe oraz Mało znane! Przesądy i zabobony na ciekawostkę dodam, że jest również przesąd dotyczący 13 dnia miesiąca. Jeśli wypada w piątek to jest pechowy i trzeba uważać. Ten jednak przesąd jest znany w całej Polsce – “Piątek 13-nastego”.Śmierć na Podlasiu – co czujesz, kiedy o tym czytasz?*Zdjęcie w nagłówku artykułu ukazuje domowników podczas stypy, czyli spotkanie po dokonaniu obrządku pogrzebowego. Wspomina się zmarłego i historie z nim związane. Zdjęcie wykonane przez: Photo by limaoscarjuliet on / CC BY

Otwarta trumna pozwala także żałobnikom ofiarować zmarłemu drobne przedmioty, które będą towarzyszyły mu w ostatniej podróży. Rodzina i bliscy często wkładają do trumny zmarłego dewocjonalia, pieniądze czy symboliczną biżuterię. Ten element wielopokoleniowej tradycji jest w naszej kulturze bardzo mocno zakorzeniony.
Na tym świecie są rzeczy, w które ślepo wierzymy i kultywujemy latami. Nie są to jednak jakieś straszliwe rytuały, a jedynie małe przesądy i wierzenia, z którymi trudno nam się rozstać. Uwierzyliśmy w nie do tego stopnia, że zaczęły powstawać różne zapiski i twierdzenia, aby ułatwić innym rozpoznanie owych dziwów. Jednym z takich dziwactw, jest kwiatowy savoir-vivre, najbardziej znany w gronie florystów, ogrodników oraz coachów etykiety. Ilość, rodzaj oraz kolor kwiatów ma ogromne znaczenie w sferze politycznej, na dworach książęcych oraz w tradycji i obrzędach. Kwiaty na każdą okazję Poprzez ofiarowanie komuś kwiatów, najczęściej bliskiej osobie, z którą przeżyliśmy już pokaźną sumę lat, wyrażamy to, co do niej czujemy. W bukiecie zarówno ilość kwiatów, jak i ich rodzaj oraz kolor mają znaczenie. Wszystkie te elementy powinny być uwzględnione, ponieważ każda osoba może zareagować na taki podarunek inaczej. Jedne osoby są bowiem znacznie bardziej wrażliwe na tego typu niuanse, niż te, które do takich kwestii podchodzą z dużym dystansem. Należałoby zatem zachować odpowiedni poziom i zachować się stosowanie do sytuacji bez względu na swoje przekonania. Jednym z najbardziej istotnych elementów, jest ilość kwiatów w bukiecie. Przyjęło się bowiem odgórnie, iż parzysta liczba kwiatów w bukiecie jest przeznaczona dla zmarłych. Nieparzyste bukiety są wręczane jedynie żyjącym ludziom – jedynym wyjątkiem są okrągłe rocznice ślubu lub okrągła suma na karku w urodziny. Parzysta liczba kwiatów ma mieć charakter pogrzebowy, smutny i żałobny. Nie sama sumka ma znaczenie Inną, równie istotną, sprawą co liczba kwiatów w bukiecie, jest kwestia koloru. Kolor również ma swoje znaczenie w mowie kwiatów. Weźmy na tapetę róże. Kwiatowy savoir-vivre zakłada, iż każdy kolor róży oznacza co innego i pasuje do innej okazji, warto więc zagłębić się w ten temat, zwłaszcza że obecnie coraz więcej ludzi wierzy w tego typu znaki. Jakie zatem znaczenie mogą mieć poszczególne kolory róży, skoro mówi się ogólnie, że róża sama w sobie jest symbolem miłości, pożądania i głębokich uczuć? Otóż czerwona róża może i tak, ma te wymienione wcześniej cechy, jednak każdy inny kolor ma swoje własne zastosowanie i znaczenie, dlatego: niebieskie róże są oznaką wierności i przywiązania do drugiej osoby, żółte róże wręczają zazdrośnicy, osoby, które nie mogą przeżyć, że w ich życiu nie ma tego, co w życiu osoby, której wręczają żółtą, zazdrosną różę, pomarańczowa róża jest oznaką entuzjazmu, przyjaźni i radości, często takie róże wręczają sobie przyjaciele lub dobrzy znajomi, fioletowa róża natomiast oznacza coś wyjątkowego, można podarować ją ukochanej, babci, dziewczynie lub siostrze, różowa zaś róża oznacza zauroczenie i pierwszą miłość, to uroczy symbol, za którym przemawia czyste uczucie, nieskalane jeszcze żadnym problemem życiowym. Jak widać, kolor kwiatów ma ogromne znaczenie. Zarówno róże, jak i inne rodzaje mają przypisane do poszczególnych kolorów odpowiednie cechy. Można więc uznać też, iż białe kwiaty przeznaczone są do ceremonii zaślubin, na chrzest, czy komunię. Kolory ciemne w odcieniach i barwach fioletu, bordo, czerni i szarości natomiast są symbolem pogrzebu, żałoby i smutku po stracie bliskiej osoby. Warto znać zależności, jakie zachodzą pomiędzy poszczególnymi gatunkami, kolorami, liczbami kwiatów w bukiecie i innych elementach, aby nie popełnić swoistego faux-pas. Nawigacja wpisu
Po pomniejszeniu wartości spadku o długi spadkowe wartość spadku będąca podstawą do obliczenia zachowku stanowi kwotę 208.460 zł (210.700 zł – 2.240 zł). Z tego względu zachowek należny powódce - jako że powinien zostać obliczony przy przyjęciu ułamka w wysokości 1/6 - stanowi kwotę 34.743 zł (1/6 x 208.460 zł). Jeśli dojdzie do kradzieży z konta bankowego to ukradzione środki powinny być zwrócone przez bank w ciągu jednego (!) dnia roboczego. Tak stanowi prawo, choć wciąż nie jest to powszechna wiedza. W praktyce banki omijają przepisy zarzucając klientom “niedbalstwo” lub odwrotnie — twierdząc iż staranność klienta nie miała znaczenia! Na problem zwrócił ostatnio uwagę Rzecznik Finansowy, ale my możemy podeprzeć statystyki Rzecznika kilkoma sprawami naszych Czytelników, jakie sami analizowaliśmy w ostatnich miesiącach. UWAGA! Ten artykuł dotyczy TYLKO I WYŁĄCZNIE przypadków kradzieży pieniędzy z rachunku/konta w banku za pomocą przelewu, a nie przy użyciu karty płatniczej (debetowej lub kredytowej). Jeśli straciłeś środki poprzez nieautoryzowaną transakcję kartą płatniczą, to te pieniądze zawsze szybko i sprawnie powinieneś odzyskać, dzięki procedurze CHARGEBACK — o ile w odpowiedni sposób zgłosisz tę kradzież do swojego banku. Szczegółowy opis procedury CHARGEBACK znajdziesz: w drugim odcinku naszego podcastu Na Podsłuchu — przesłuchaj go na YouTube lub Spotify albo w dowolnej aplikacji do podcastów (wpisz “na podsłuchu” lub “niebezpiecznik”). w tym artykule i w tym wpisie na Facebooku. Kradzież i zwrot pieniędzy – jak to *powinno* działać? Zacznijmy od wyjaśnienia dwóch kwestii prawnych. Po pierwsze, banki odpowiadają za nieautoryzowane transakcje płatnicze. Jeśli więc przestępca przeleje z Twojego konta jakieś pieniądze, bank za to odpowiada i… Ma. Te. Pieniądze. Oddać. Zwrot ma nastąpić “niezwłocznie, nie później jednak niż do końca dnia roboczego następującego po dniu stwierdzenia wystąpienia nieautoryzowanej transakcji” Tak stanowi art. 46 Ustawy o usługach płatniczych. Po drugie, transakcję uważa się za autoryzowaną jeśli płatnik wyraził na nią zgodę (art. 40 Ustawy). To zaś oznacza, że transakcją nieuatoryzowaną będzie każda transakcja zlecona przez osobę do tego nieuprawnioną. Dla uznania transakcji za (nie)autoryzowaną nie jest istotne, czy dana osoba mogła znać loginy i hasła albo czy potwierdziła transakcję kodem jednorazowym. Prowadzi to wszystko do wniosku, że bank ma oddać pieniądze zawsze, gdy transakcji dokonała osoba do tego nieuprawniona. Takie postawienie sprawy było zamiarem ustawodawcy i miało służyć wymuszeniu na bankach zasady “security first”. Jeśli banki poświęcą bezpieczeństwo dla wygody to niech płaczą i płacą – taka jest idea. I jest to idea słuszna. Chcesz obniżyć bezpieczeństwo wszystkim klientom, żeby wygodą przyciągnąć nowych klientów? — ponieś tego konsekwencje (por. Fatalna decyzja banku BZWBK ułatwiła kradzież setek tysięcy złotych z kont klientów). Co robić po kradzieży pieniędzy z konta w banku? Infografika poniżej przedstawia procedurę postępowania w przypadku kradzieży pieniędzy z konta. Pozwoliliśmy sobie lekko zmienić infografikę Rzecznika Finansowego, bo często zdarza się, że o danym ataku ostrzegamy Polaków szybciej i szerzej niż koledzy z CERT-u. A koledzy z CERT-u i tak monitorują nasz serwis i dodają do swojej bazy incydenty także na podstawie informacji z naszych artykułów ;) Żeby było jasne: Nie umniejszamy zasług CERT-u. Bardzo ważne jest żeby informacja o kradzieży dotarła również do nich, bo (w przeciwieństwie do nas) koledzy z CERT-u skrupulatnie kategoryzują zagrożenia i mają budżet oraz moc nadaną ustawą, aby reagować na incydent innymi metodami niż “prośby i nacisk ze strony mediów” na różne instytucje i firmy. Można powiedzieć, że się w tych działaniach redakcja Niebezpiecznika i CERT idealnie się dopełniają :) Infografika przedstawia też jeden haczyk. Art. 46 ustawy mówi, że odpowiedzialność może być przerzucona na klienta banku jeśli dopuścił się on “rażącego niedbalstwa” (np. rozpowiadał o swoim haśle na prawo i lewo). Ramy “rażącego niedbalstwa” nie są dokładnie określone. Banki zazwyczaj powiedzą, że działanie klienta było “rażąco niedbałe” i jeśli klient się z tym nie zgadza to niech idzie do sądu. Takie podejście pozwala “przytrzymać” pieniądze klienta, który jako człowiek pozbawiony niekiedy całości oszczędności nie będzie miał dobrych warunków do bojów w sądzie. “Rażące niedbalstwo” w orzeczeniach sądów Niektórzy klienci jednak idą do sądu i czasem odzyskują duże kwoty, choć nie przebiega to ani łatwo ani szybko. W sierpniu ubiegłego roku pisaliśmy o wyroku, w którym Sąd nakazał oddał bankowi oddać 107 tys. zł ofierze infekcji złośliwym oprogramowaniem. Zdaniem Sądu nie można przypisać klientowi winy za to, że został zainfekowany, a nawet gdyby była w tym jakaś jego wina to raczej nie wynikała ona z niedbalstwa na poziomie “rażącym”. Podobny wyrok zapadł wcześniej w Sądzie Najwyższym. Jeszcze wcześniej bo w czerwcu 2016 r. pisaliśmy o wyroku dotyczącym kobiety, która ustawiła datę urodzenia jako PIN. To też – zdaniem sądu – nie było rażące niedbalstwo (z czym można dyskutować, ale wyrok trzeba uznać). Pisaliśmy też o wyroku, który nakazał bankowi zwrócenie 86 tys. zł, a już szczególnie ciekawy był wyrok potwierdzający, że noszenie karty płatniczej w kieszeni nie jest rażącym niedbalstwem :) (wyrok SR w Gliwicach, sygn. akt I C 2524/14). Wyroki korzystne dla klientów niestety nie zmieniają zasadniczej strategii banków. Nadal bardziej opłaca się im się zwlekać i przerzucać winę w 100% na klienta, nawet tam gdzie ewidentnie to nie (tylko) klient zawinił. Rzecznik Finansowy: Rośnie liczba próśb o interwencję Przed długim weekendem Rzecznik Finansowy opublikował swoją analizę na ten temat. Wynika z niej, że tylko w I kwartale 2019 r. do Rzecznika trafiły 83 wnioski o interwencje w takich sprawach, czyli dokładnie tyle samo co w całym 2016 roku. W całym 2018 roku takich wniosków było 246, czyli o 70% więcej niż w roku 2017. Wzrost zgłoszeń nas nie dziwi. Od roku bardzo narósł problem kradzieży metodą “SMS-em na dopłatę”, która — choć ciągle o niej ostrzegamy — dziennie powoduje nawet kilkuset tysięczne straty w portfelach Polaków (por. Najpopularniejszy w Polsce atak. Wciąż nie wszyscy wiedzą na czym polega i wciąż tracą pieniądze.). Atak jest skuteczny, bo wiele osób na ekranach smartfonów nie weryfikuje adresów odwiedzanych stron, gdyż jest to utrudnione (mały ekran, nie w pełni pokazany adres strony). Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, przekażcie tego linka do naszego artykułu dotyczącego tego ataku wszystkim swoim znajomym. Zdaniem Rzecznika Finansowego wina leży nie tylko w zwiększonej liczbie ataków, ale również po stronie banków, które dają “złudne poczucie bezpieczeństwa”. Ustawione przez klienta limity, dotyczące na przykład liczby czy wartości przelewów dziennych, są łatwo zmieniane przez oszustów, jeśli tylko są one zbyt niskie, żeby opróżnić ze wszystkich środków konto klienta (…) Niewątpliwie wstrzymanie się przez bank ze zwrotem środków powinno być działaniem wyjątkowym, a nie standardowym , jak ma to miejsce w dzisiejszej praktyce – mówiła Izabela Dąbrowska-Antoniak dyrektor Wydziału Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego w biurze Rzecznika Finansowego. W czasie sporów sądowych często podnoszony jest argument, że niektóre transakcje mogły być łatwo wykryte jako podejrzane. Czy naprawdę tak często zdarza się, że ktoś zbiera latami pieniądze na koncie, a potem w ciągu kilku godzin ustawia odbiorcę zaufanego i przesyła do niego pieniądze w 17 przelewach błyskawicznych z aplikacji mobilnej, w dodatku logując się z innego kraju niż zwykle? Owszem, w życiu zdarzają się różne nagłe sytuacje, ale niska skuteczność systemów antyfraudowych jest przy takich sprawach zastanawiająca. Choć trzeba też przyznać że i przestępcy coraz lepiej potrafią usypiać ich czujność (sposób zakładania kont słupów, korzystanie z innych metod niż “odbiorca zaufany” do wyprowadzenia środków, etc.). Rzecznik Finansowy uważa, że banki powinny natychmiastowo oddawać pieniądze, a następnie ewentualnie wytaczać pozwy swoim klientom by udowodnić fakt zaistnienia “rażącego niedbalstwa”. Zapraszamy was do zapoznania się z analizą Rzecznika Finansowego (dostępna jest prezentacja tez analizy), a tymczasem my proponujemy wam przegląd historii kilku ofiar kradzieży, które starały się o zwrot pieniędzy i go nie dostały. Historie tych ofiar były różne i różnie można oceniać ich faktyczny wpływ na wystąpienie kradzieży, ale są to historie prawdziwe, które bywają bardziej pouczające niż chłodne statystyki. PKO BP: “Podanie danych jest rażąco niedbałe” Fryderyk (imię zmienione) stracił pieniądze jako klient PKO BP. Z jego konta w lipcu tego roku wyprowadzono 4,7 tys. złotych w dwóch przelewach (3 tys. i później 1,7 tys.). Fryderyk padł ofiarą oszustwa, które zaczęło się od wejścia na stronę phishingową wyglądającą jak strona firmy kurierskiej (brzmi znajomo?). Z tej strony Fryderyk został przekierowany na fałszywą stronę banku, która posłużyła do wyłudzenia zarówno loginu i hasła jak i kodu jednorazowego. Bank odmówił zwrócenia pieniędzy gdyż – jego zdaniem – rażąco niedbałe było podanie danych na stronie otwartej z linku niewiadomego pochodzenia. Pytanie brzmi, czy zachowanie Fryderyka naprawdę było “rażąco niedbałe”? Wiemy, że większość naszych Czytelników uzna za rażąco niedbałe każde złapanie się na phishing, ale sądy (składające się z normalnych ludzi, a nie “bezpieczników”) nierzadko są zdania, że działanie nieświadome nie może być działaniem rażąco niedbałym (bo rażąco niedbałym może być ktoś, kto świadomie przekracza zasady). Teoretycznie klienci powinni znać regulaminy i czytać ostrzeżenia banków, ale w jednym z wyroków sąd zauważył, że takie komunikaty nie zawsze są skuteczne. Naszym zdaniem Fryderyk mógłby iść do sądu choć – dodajmy szczerze – w jego przypadku kwestia rażącego niedbalstwa będzie dyskusyjna (choć niekoniecznie przesądzona). Fryderyk w końcu nie przeczytał ze zrozumieniem SMS-a, którego od banku otrzymał i nie upewnił się podczas logowania, że znajduje się na prawdziwej stronie banku. To podstawy, można by rzec, bezpiecznego bankowania. Ale czy bank skutecznie je na klientach wymusza i czy skutecznie im do głowy kładzie, jak bardzo jest to istotne i czym grozi odstępstwo od tych działań? Zwracaliśmy uwagę na to, że komunikaty w SMS-ach i aplikacjach mobilnych nie są super przejrzyste i nawet dla nas (ludzi z branży) mogą być nie w pełni jasne i zrozumiałe, co dopiero dla zwykłego Fryderyka. Czy nie powinno być tak, że jeśli klient nie wykona tych czynności “sprawdzających” to nie może wykonać transakcji? Bank powinien to przecież wymuszać (jest to i w jego interesie). Ale jak? Czy od strony banku można sprawdzić, że klient przeczytał URL na stronie logowania oraz treść SMS-a z kodem i to ze zrozumieniem? Tak. Jedyną opcją jest osobne, dedykowane wyłącznie do bankowości urządzenie wyposażone w mechanizmy challenge-response (elementem kodu autoryzującego jest np. kwota na jaką klient zleca przelew i numer rachunku docelowego. I to klient te parametry wpisuje. Wtedy nawet jeśli przestępca przechwyci kod socjotechniką i socjotechniką podstawi klientowi zły rachunek docelowy, to nie zmieni kwoty transakcji na wyższą i ukradnie tylko “złotówkę“). Ale niestety, żaden bank w Polsce z takich urządzeń nie korzysta, bo za drogo i zbyt niewygodnie dla klientów. Problem w tym, że za te wady “za drogo” i “zbyt niewygodnie” cenę ponoszą klienci, nie banki. Przejdźmy do następnego przypadku gdzie… bank w ogóle nie chciał dyskutować o niestaranności, a mimo to odmówił. BZ WBK (obecnie Santander): “Staranność klienta nie ma znaczenia” Z konta Pascala (imię zmienione) pewnego dnia wypłynęło ponad 15,7 tys. zł. Wszystko w trzech przelewach ekspresowych (dwa razy po 4,9 i raz 5,8 tys.). W ten sam sposób, tego samego dnia, ten sam sprawca okradł kilku innych ludzi. Najwyraźniej doszło do zainfekowania komputerów ofiar, co umożliwiło wykradzenie danych uwierzytelniających w celu ustanowienia odbiorcy zaufanego, do którego popłynęły przelewy. Przypominamy jeszcze, że BZ WBK (obecnie Santander) miał problem z fałszywą aplikacją mobilną w Google Play. Pascal złożył reklamację. Bank odmówił twierdząc, że autoryzacja była prawidłowa. Pascal zwrócił się więc do Rzecznika Finansowego, który przedstawił opinię zgodną z orzecznictwem sądów (czyli że transakcji autoryzowanej przez przestępcę nie sposób uznać za “autoryzowaną”). Oto fragment opinii RF. Bank odpowiedział na opinię Rzecznika Finansowego. Nie tylko stwierdził, że wszystko przebiegło jak należy, ale dodatkowo upomniał rzecznika, że prawa nie można rozumieć zbyt rygorystycznie: Dzięki tej odpowiedzi mamy wgląd w to, jak jeden z banków interpretuje ustawę. Bank przy tym całkiem przemilczał kwestię “rażącego niedbalstwa” i jest to zrozumiałe, bo trudno wykazać niedbalstwo u ofiary infekcji, która dodatkowo posiadała zabezpieczenie antywirusowe. A tak właśnie było z Pascalem. Choć bank uznał, że przepisy nie znajdują zastosowania, to na szczęście Pascal może się od takiej decyzji odwoływać i prowadzić spór sądowy z bankiem. Przypomnijmy – Sąd Najwyższy był nieco innego zdania. Naszym zdaniem Pascal powinien iść do sądu i — jeśli faktycznie w jego przypadku login, hasło i kod do autoryzacji pozyskano z zainfekowanego urządzenia, to powinien wygrać, bo w takim przypadku nie miał jak zauważyć ani błędnego URL strony banku podczas logowania, ani SMS-a dotyczącego transakcji (którego zazwyczaj po cichu “przechwytuje” złośliwa aplikacja mobilna). Ofiary takich ataków muszą jednak wcześniej zainfekować swoje urządzenie złośliwą aplikacją i dać jej zgodę na dostęp do SMS-ów (fakt: fałszywa aplikacja wygląda wiarygodnie, reklamuje się w wiarygodnych serwisach internetowych, a prośba o dostęp do SMS-ów nie budzi w tym kontekście podejrzeń). Niektóre reklamacje uznano Jak już wspomnieliśmy, ten kto okradł Pascala okradł również 5 innych osób na łączną kwotę 102 tys, zł. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Nowej Soli. Pascal napisał nam o czymś bardzo ciekawym, czego dowiedział się z dokumentów prokuratury. Otóż zostałem poinformowany, że dwie z sześciu osób okradzionych w ten sam dzień, w ten sam sposób, przez tego samego sprawcę itd. dostały od Banku Zachodniego zwrot środków na mocy porozumienia podpisanego w swoich oddziałach. Jako strona w sprawie łączonej dostałem wgląd do akt przesłuchań. Te osoby stwierdziły w zeznaniach, że zwrot nastąpił jedynie dlatego, że posiadają w Banku Zachodnim od wielu lat jeszcze kilka innych kont i pokaźnych lokat. Pascal pisał o tym także w pismach do banku i do Rzecznika Finansowego. BZ WBK uważa, że to absolutnie bez znaczenia. Sądzimy, że właśnie dlatego bank nie chce drążyć kwestii staranności i niedbalstwa. Bo czy Pascal mógł być bardziej niedbały niż inni klienci, których reklamacje uznano w kontekście — jak wygląda — tego samego ataku? Oczywiście swoimi kanałami również spytaliśmy BZ WBK o tę sprawę. Reprezentująca bank Ewa Krawczyk odpowiedziała nam krótko. Nie będziemy odnosić się do konkretnych przypadków, bo obowiązuje nas tajemnica bankowa. Bank każdy przypadek traktuje indywidualnie i tak go rozpatruje. Stracił pieniądze to niech odda laptopa! Jeszcze podrążymy sprawę Pascala. Z pism od banku wynika, że możliwość uznania roszczenia nie jest całkiem wykluczona, ale – zdaniem banku – wymaga to zakończenia postępowania karnego i ustalenia wszystkich faktów (bo sam bank przyznał nie wie wszystkiego, choć już raz (nie)wiedza na tym poziomie pozwoliła mu to odrzucić reklamację klienta). Niestety zgłoszenie sprawy na policję skończyło się dla Pascala wydaniem postanowienia o zatrzymaniu jego sprzętu. Laptop został zatrzymany na około 3 miesiące. Nie jest dla nas tajemnicą, że policja zwykle zatrzymuje sprzęt na długo ze względu na słabą dostępność biegłych. Znamy przypadki, gdy sprzęt trzymany był około 2 lat! Laptop został mi zabrany na 3 miesiące, w z związku z czym możliwość pracy zawodowej została bardzo ograniczona. Odbiło się to mocno na dochodach w tym okresie i tak naprawdę skutkuje do dziś. W mojej branży tak długie zaniedbywanie klientów i pozbawienie narzędzia pracy wraz z wszystkimi materiałami powoduje nieodwracalne straty finansowe i niestety wizerunkowe. Pascal miał szczęście bo pewna osoba zbliżona do organów ścigania dała mu cynk kiedy policja przyjdzie po sprzęt. To może być bardzo zaskakująca wizyta, a niewydanie sprzętu może być uznane za utrudnianie postępowania. Tu damy też jedną radę osobom poszkodowanym, u drzwi których pojawia się policjant z nakazem zabrania sprzętu. Policjanci, zgodnie z prawem, w większości przypadków powinni jedynie zabezpieczyć nośniki danych (np. dyski) a nie cały sprzęt i mogą się przy tym zgodzić na skopiowanie ważnych danych i należy na to naciskać. A w przypadku odmowy, pisać skargi. Polecamy lekturę naszego cyklu “Poniedziałek z Prawnikiem”, gdzie poruszaliśmy problem przeszukania lokalu przez policję — jak się zachować i co mogą zabrać policjanci oraz odpowiedzi na Wasze pytania w tej sprawie tu i tu. Wróćmy do Wandy (też BZ WBK/Santander) Teraz chcemy jeszcze raz wrócić do przypadku Wandy, który był opisany w tekście o kradzieżach z wyłudzeniami kart SIM. Tak się składa, że Wanda również była klientką BZ WBK/Santander, a jej reklamacji również nie uznano. Przypomnijmy – Wanda została okradziona po tym, jak oszust wyłudził z salonu T-Mobile duplikat karty SIM. W przypadku ofiar podmianki karty SIM naprawdę trudno mówić o “rażącym niedbalstwie”. Przecież do wyłudzenia kart dochodzi albo z powodu niedbalstwa firmy telekomunikacyjnej, albo z powodu posłużenia się przez oszusta sfałszowanym dowodem osobistym. Czy zatem klient może być uznany za “rażąco niedbałego”, jeśli stał się ofiarą oszustwa dokonanego w salonie operatora? Naszym zdaniem absolutnie nie. Oto fragment policyjnego dokumentu dotyczącego tej sprawy. Wanda podobnie jak Pascal zgłosiła sprawę na policję, ale śledztwo w tej sprawie już zostało zakończone umorzeniem. Co prawda ktoś pojawił się w salonie z pełnomocnictwem, ale policja nie zabezpieczyła nagrań z monitoringu w salonie (*slow poke*). Zadowolono się wyjaśnieniami, że osoby prowadzące salon nie miały podejrzeń co do pełnomocnictwa. Pieniądze przelane na konto oszusta zostały wypłacone z bankomatów, które też powinny być monitorowane, ale… nie były. Przesłuchano też właścicieli rachunków w mBanku. Jak zapewne się domyślacie, były to osoby bezrobotne i nadużywające alkoholu, którym ktoś kiedyś zaproponował 200 zł za założenie rachunku… Łańcuch niemocy cię okradł, kliencie Widzimy tutaj coś, co można nazwać “łańcuchem niemocy”. Właściciele salonu T-Mobile nie mogli dostrzec nic podejrzanego w pełnomocnictwie, policja nie mogła poprosić o nagrania z salonu, bankomaty nie zawsze mają monitoring i najważniejsze – bank nie poczuwa się do odpowiedzialności. Klient okradziony na kwotę ponad 200 tys. zł pozostaje sam i może tylko się sądzić. Już wcześniej pytaliśmy T-Mobile o salon w Błoniu. Operator w ogóle nie odpowiedział na nasze pytania. Bo nie musi. Wiele instytucji wielu rzeczy nie musi. Łańcuch niemocy lubi to! Dodajmy, że Wanda skierowała sprawę do sądu. Gdy ostatnio ją pytaliśmy, czekała na wyznaczenie terminu rozprawy. Takie sprawy niestety ciągną się latami, a z wykradzionych pieniędzy Wanda korzystać nie może. “Na reklamację odpowiemy jak skończy się śledztwo” Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu przypadkowi. Lucjuszowi (imię zmienione) ukradziono z konta 26 tys. złotych. Nie jesteśmy całkowicie pewni jak do tego doszło. Lucjusz stwierdził, że przy próbie zalogowania się do bankowości elektronicznej Santander (Dawniej BZ WBK) na stronie internetowej banku pojawiło się “nieznane mu okno” i był jakiś problem z zalogowaniem. Po wyjściu z pracy podczas jazdy samochodem mój smartfon zaczął dziwnie się zachowywać po odebraniu “wiadomości systemowej” zaczął się zawieszać, mrugać, nie mogłem wykonać żadnej operacji. Po próbie zamknięcia wszystkich aplikacji i po kilku minutach wszystko wróciło do normy ale to był czas który był wg mnie potrzebny do wykradnięcia SMS Kodu. Sytuacja powtórzyła się jeszcze raz później, około Lucjusz ujrzał też na telefonie zachętę do zmiany domyślnej aplikacji do SMS-ów. Nie jesteśmy całkowicie pewni czy dziwne zachowanie smartfona miało związek z kradzieżą, ale tak czy owak do kradzieży doszło i sprawa została zgłoszona na Policję. Lucjusz złożył też reklamację do banku. Santander w pewnym sensie nie odpowiedział na reklamację. Owszem, Lucjiusz otrzymał pismo z banku, w którym stwierdzono, że “zakwestionowane operacje finansowe zostały wykonane zgodnie z otrzymaną dyspozycją oraz potwierdzone odpowiedzią z smsKodem (…)”. Napisano też: “to zdarzenie prawdopodobnie ma związek z obecnością złośliwego oprogramowania na państwa urządzeniach”. Dalej bank napisał, że… Z uwagi na powyższe okoliczności decyzja w przedmiocie roszczenia może zostać podjęta dopiero po zakończeniu postępowania prowadzonego przez organy ścigania Czyli bank de facto nie odpowiedział na reklamację. Raczej przesłał on do klienta pismo z informacją, że odpowiedź zostanie udzielona po bardzo długim czasie. Tego typu śledztwa mogą trwać wiele miesięcy lub ponad rok, a co w tym czasie ma robić ofiara, która nawet byłaby gotowa iść do sądu? Czy ma czekać? Nie musisz czekać na zakończenie śledztwa Nie każdy wie, że rozpatrywaniu reklamacji przez banki jest poświęcona osobna ustawa (o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym). Ta ustawa daje konkretny czas na udzielenie odpowiedzi, a jeśli bank odpowiedzi nie udziela to reklamację uważa się za uznaną. Postanowiliśmy więc zadać Rzecznikowi Finansowemu proste pytanie – czy bank może wydłużać termin na odpowiedź do czasu zakończenia śledztwa? Odpowiedzi udzielił nam Marcin Jaworski, ekspert ds. komunikacji i edukacji z biura Rzecznika Finansowego. Pogrubienia w odpowiedzi zostały dodane przez nas. Nie ma żadnego przepisu, który by pozwalał przedłużyć czas odpowiedzi na reklamacje powyżej 60 dni. Generalną zasadą jest udzielenie odpowiedzi w ciągu 30 dni, a tylko w wyjątkowych przypadkach może on zostać wydłużony do 60 dni. (więcej szczegółów w załączonym schemacie). W praktyce w tego typu przypadkach nie ma też specjalnych podstaw do oczekiwania na zakończenie śledztwa w sprawie kradzieży pieniędzy z konta bankowego. Z punktu widzenia odpowiedzialności banku istotne znaczenie ma tylko to, czy jest on w stanie udowodnić, że to klient autoryzował taką transakcję, albo doprowadził do jej realizacji umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa. Podkreślam, że ma udowodnić, a nie tylko uprawdopodobnić. To oznacza, że wskazanie przez bank faktu przeprowadzenia transakcji w serwisie internetowym, nie oznacza, że transakcja została przez klienta autoryzowana. Jeśli bank nie jest w stanie tego udowodnić, powinien niezwłocznie zwrócić konsumentowi kwotę nieautoryzowanej transakcji płatniczej. Odpowiedzialność konsumenta ogranicza się co najwyżej do równowartości kwoty 50 euro. Sądy, włącznie z Sądem Najwyższym, podkreślają, że bank, jako profesjonalista powinien opracować takie rozwiązania i procedury, żeby było niemożliwe posłużenie się nimi przez osoby nieuprawnione. Takie podejście podziela też Rzecznik Finansowy. Warto podkreślić, że ta zasada zgodnie z którą ryzyko odpowiedzialności z tytułu przeprowadzenia nieautoryzowanej transakcji płatniczej spoczywa w całości na banku, została wprowadzona przez unijną dyrektywę PSD regulującą kwestię usług płatniczych i jest ona powtórzona w polskiej ustawie o usługach płatniczych. Na zakończenie warto wspomnieć, że spotykamy się ze skandaliczną praktyką niektórych banków, wobec osób, którym przestępcy nie tylko ukradli zgromadzone na koncie pieniądze, ale też zaciągnęli kredyt korzystając z uproszczonych procedur jego udzielania w ramach serwisu transakcyjnego. Notujemy przypadki, w których banki z jednej strony odmawiają przyjęcia odpowiedzialności do czasu zakończenia śledztwa, ale z drugiej żądają od klienta regularnych spłat zaciągniętego przez przestępców kredytu. Warto też zwrócić uwagę, że od 20 grudnia wchodzą w życie nowe przepisy ustawy o usługach płatniczych, które przewidują skrócenie podstawowego terminu rozpatrywania reklamacji przez dostawcę usług płatniczych do 15 dni roboczych od dnia otrzymania reklamacji. W szczególnie skomplikowanych przypadkach przewidywany termin rozpatrzenia reklamacji i udzielenia odpowiedzi, powinien być nie dłuższy niż 35 dni roboczych od dnia otrzymania reklamacji. Trzeba podkreślić, bo ta kwestia często budzi wątpliwości, do zachowania tych terminów, jest wystarczające wysłanie odpowiedzi przed ich upływem, a w przypadku odpowiedzi udzielonych na piśmie – nadanie w placówce pocztowej. Pan Marcin wspomniał o “załączonym schemacie” i chyba zapomniał go załączyć, ale sami znaleźliśmy go sobie na stronie Rzecznika Finansowego. Zwróćcie uwagę, że wydłużenie czasu odpowiedzi na reklamację powinno się wiązać ze wskazaniem okoliczności, które muszą zostać ustalone do rozpatrzenia sprawy. Owszem, w opisanej sytuacji Santander wskazał pewną okoliczność (zakończenie śledztwa), ale przecież bank nie ma wpływu na zaistnienie tej okoliczności i jest niezwykle mało prawdopodobne, by okoliczność ta zaistniała w przewidzianym terminie. Kiedy bank może przedłużyć odpowiedź na reklamację? Nie jest żadną tajemnicą, że banki zwykle odpowiadają na trudne reklamacje w ostatnim dniu na odpowiedź. Jest to niewątpliwie strategia obliczona na to, aby niezadowolony klient “ochłonął”, a być może także zniechęcił się do dalszej walki. W tym kontekście zmiana ustawy i skrócenie terminów wydawało się niezłym pomysłem. Co robić? Jak żyć? Dla klientów mamy dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra wiadomość – prawo jest po waszej stronie. Zła wiadomość – banki, ze zrozumiałych powodów, to prawo interpretują inaczej niż Rzecznik Finansowy i na razie nie ma instrumentów, żeby je zmusić do działania zgodnie z przepisami. Dlatego przede wszystkim radzimy nie trzymać oszczędności całego życia (całych środków firmy) na jednym koncie. W razie grubszej kradzieży zostaniecie pozbawieni nawet pieniędzy potrzebnej na wynajęcie prawnika, a to może wam się bardzo przydać. Wyegzekwowanie pieniędzy na drodze polubownej może być trudne lub niemożliwe. Owszem, można pisać odwołania do rzeczników klienta czy Rzecznika Finansowego, ale to może oznaczać wydawanie pieniędzy na znaczki i tracenie czasu na poczcie. Z naszych obserwacji wynika, że wprowadzona w niektórych bankach instytucja “rzecznika klienta” służy głównie temu, aby wydłużyć procedurę odzyskiwania pieniędzy i aby ktoś kreatywnie odpisał dlaczego zwrot pieniędzy nie wchodzi w grę. Podkreślamy w tym miejscu, że rozumiemy opór banków, które myślą w takich oto kategoriach: “Jeśli zaczniemy oddawać pieniądze każdej ofierze kradzieży to otworzymy niebezpieczną furtkę”. Z drugiej jednak strony prawo ukształtowano z myślą, że to bank ma być profesjonalistą od zabezpieczeń, a klient to amator. Klient nie ma wpływu na poziom zabezpieczeń, a bank go ma. Profesjonalizm banków w zakresie faktycznie trudnych do sforsowania zabezpieczeń wymagałby – powiedzmy szczerze – pewnych ustępstw w dziedzinie user experience. Wspomniane przez nas wyżej magiczne urządzenie do bankowości (i niczego innego) lub zwiększona częstość potwierdzania podejrzanych transakcji telefonicznie (oj, to koszty dla banku, a banki kosztów nie lubią). Dlatego póki co pozostaje Ci się, drogi czytelniku, zabezpieczać na własną rękę. Polecamy Twojej uwadze nasze artykuły o tym jak bezpiecznie korzystać z bankowości internetowej: 6 rad jak bezpiecznie wykonywać przelewy W ten sposób najczęściej są okradani Polacy — uważaj na te SMS-y Jak złodzieje od lat okradają Polaków na miliony Płatność iPhonem bezpieczniejsza niż kartą zbliżeniową Dlaczego (nie)warto używać aplikacji mobilnej banku Więcej porad dotyczących bezkosztowego zabezpieczenia swojego konta w banku, ale także danych przed wyciekami i prywatności przekazujemy na naszym wykładzie “Jak nie dać się zhackować?” skierowanym do każdego, kto korzysta z internetu na komputerze lub smartfonie Dowiedz się, jak zabezpieczyć swoje pieniądze, dane i tożsamość przed cyberprzestępcami. Wpadnij na nasz kultowy 3,5 godzinny wykład pt. "Jak nie dać się zhackować?" i poznaj kilkadziesiąt praktycznych i prostych do wdrożenia porad, które skutecznie podniosą Twoje bezpieczeństwo. Na ten wykład powinien przyjść każdy, kto korzysta z internetu na smartfonie lub komputerze. Prowadzimy go przystępnym językiem, przeplatając demonstracjami ataków na żywo -- dlatego zabierz ze sobą swoich rodziców! W najbliższych tygodniach będziemy w poniższych miastach: WARSZAWA, 6 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! BIAŁYSTOK, 7 września 2022 -- zapisz się klikając tutaj! LUBLIN, 13 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! POZNAŃ, 18 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! RZESZÓW, 22 września 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! KRAKÓW, 26 września 2022 -- kliknijże tu i zapiszże się! KATOWICE, 3 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! GDAŃSK, 7 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisac! WROCŁAW, 11 października 2022 -- kliknij tu aby się zapisać! Zobacz pełen opis wykładu klikając tutaj lub kup bilet na wykład klikając tu. Banki powinny też brać pod uwagę, że ich działania marketingowe skłaniają ludzi do korzystania z e-bankowości i bankowości mobilnej. Wzrost liczby użytkowników dobrze wygląda w raportach, ale nie zawsze idzie za tym świadomość w temacie bezpieczeństwa. Na marginesie — czy któryś z banków oferuje “bezpieczną bankowość”, tj. taką, za którą on ponosi 100% winy? Może niektórzy klienci byliby w stanie zrezygnować z dostępu online (świadomie i całkowicie chcieliby go zablokować)? Transakcje chcieliby wykonywać w oddziale, bo robią to rzadko, albo dany rachunek to jedynie ich rachunek oszczędnościowy. Gdyby pieniądze zniknęły z konta, przy wyłącznie dostępie “przez placówkę”, wina byłaby wtedy w 100% po stronie kasjera, który ew. źle zweryfikował dowód kolekcjonerski. Nic nie można by klientowi-ofierze zarzucić. Czy jakiś bank jeszcze na takie “upośledzone” konto bez dostępu poza placówką pozwala? Kto wie? I tak dochodzimy do smutnego wniosku. Klienci są przez banki zachęcani do korzystania z udogodnień technicznych, których w pełni nie rozumieją, zwłaszcza pod kątem zagrożeń. A kiedy ich niewiedza wyjdzie na jaw, cierpią oni, a nie bank, który ich do nowoczesnej, szybkiej, “bezpiecznej” i wygodnej metody dostępu zachęcił. Łatwość dokonywania transakcji, wygoda i bezpieczeństwo nie zawsze idą w parze… Przeczytaj także:
Co wkłada się do trumny zmarłego? Rzeczy, które wkładamy do trumny. W niektórych rejonach Polski cały czas żywy jest przesąd, który nakazuje włożenie zmarłemu do trumny jego ulubionych rzeczy, z którymi rzadko się rozstawał. Często jest to książeczka do nabożeństwa, różaniec, fajka albo papierośnica.
Po śmierci bliskiej osoby czeka nas uporządkowanie jej majątku. Trzeba się zająć np. mieszkaniem, ziemią, autem, ale także pieniędzmi zmarłej osoby, pozostawionymi na koncie lub kontach bankowych. Warto wiedzieć, jakie mamy w takim momencie prawa i obowiązki. Od pół roku dzięki zmianie przepisów w prawie bankowym załatwienie formalności związanych z wypłatą pieniędzy z konta zmarłego jest dużo prostsze Po pogrzebie rodzina zmarłej osoby zaczyna załatwiać sprawy spadkowe. Najczęściej zadawane wówczas pytanie to: kto dziedziczy i jaki majątek miał zmarły? Jeśli pozostawił po sobie ważny testament, to sprawa jest prosta. Dziedziczenie nastąpi na podstawie tego dokumentu. Nieruchomości, samochód czy pieniądze zgromadzone na koncie nieżyjącego otrzymają osoby wskazane przez niego w testamencie. W sytuacji gdy testamentu nie ma albo żadna z osób, które powołał spadkodawca, nie chce lub nie może być spadkobiercą (bo np. zmarła przed otwarciem spadku), mamy do czynienia z tzw. dziedziczeniem ustawowym. W tym przypadku spadek dostaje rodzina w kolejności: małżonek, zstępni (czyli dzieci, wnuki, prawnuki itd.), rodzice, rodzeństwo oraz zstępni rodzeństwa, dziadkowie, pasierbowie. Jeśli pierwsze osoby z tego łańcucha nie przyjmują spadku albo nie mogą tego zrobić, dziedziczą kolejne osoby w rodzinie. W sytuacji gdy zmarły nie ma spadkobierców, spadek przechodzi na gminę ostatniego miejsca zamieszkania spadkodawcy lub na Skarb Państwa. Bank po otrzymaniu informacji o śmierci posiadacza konta winien ten rachunek zablokować. Dostęp do informacji o środkach na koncie zmarłego będzie mieć tylko spadkobierca, i to dopiero po okazaniu dokumentów sądowych i notarialnych. Wynika to z tajemnicy bankowej. Ochrona praw klientów to obowiązek każdego banku. Bardzo dużo małżeństw ma jednak wspólny rachunek. W takim przypadku żyjący posiadacz rachunku może nim w dalszym ciągu dysponować, chyba że umowa rachunku bankowego zabrania podejmowania takich czynności. Jeżeli zmarły był wyłącznym posiadaczem rachunku bankowego, a pozostawał on w małżeńskiej wspólności majątkowej, pozostały przy życiu małżonek może się zwrócić o wypłatę połowy kwoty znajdującej się na rachunku bankowym zmarłego bez potrzeby ustalania praw do dziedziczenia. Spadek z długami czy bez długów? To my jako spadkobiercy decydujemy o tym, czy przyjmiemy spadek, a jeśli tak, to w jakiej formie. Są trzy możliwości. Po pierwsze – możemy przyjąć spadek wprost (tzn. cały spadek także z długami zmarłego), po drugie – przyjąć spadek z dobrodziejstwem inwentarza (tzn. spadek z ewentualnymi długami spadkowymi, za które spadkobierca odpowiada wyłącznie do wysokości spadku) albo odrzucić spadek. Sprawa jest prosta, gdy bardzo dobrze znaliśmy zmarłego i wiemy, że nie miał żadnych zobowiązań, kredytów, pożyczek. Wtedy możemy przyjąć spadek wprost. Sytuacja się komplikuje, gdy nie mamy pewności, jakimi finansami zarządzał zmarły. Dlatego dobrze jest wówczas zdecydować się na przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Oznacza to wprawdzie oprócz spadku, przyjęcie także długów zmarłego, ale będą one pokryte tylko z majątku, który pozostawił spadkodawca. Czyli spadkobierca nie dokłada do długów zmarłego ani złotówki. Na przykład: przyjęliśmy spadek w wysokości 100 tys. zł, ale zmarły miał długi w wysokości 250 tys. zł. Będziemy zatem ponosić odpowiedzialność za długi tylko do kwoty 100 tys. zł. W ramach ciekawostki warto zwrócić tutaj uwagę na powszechnie błędne rozumienie zwrotu przyjęcia czegoś „z dobrodziejstwem inwentarza”. Takie przyjęcie nie oznacza przyjęcia wszystkiego, bez względu na zawartość, ale przeciwnie, z rozeznaniem co do zawartości. Dobrodziejstwo polega na tym, że po dokładnym sporządzeniu spisu czy właśnie inwentarza odpowiedzialność za długi spadkowe nie będzie przewyższać wartości spadku wykazanej w spisie (inwentarzu). Oczywiście nikt nie może zmusić nas do przyjęcia spadku. Jeśli podejmiemy decyzję o jego odrzuceniu, musimy złożyć oświadczenie woli u notariusza bądź przed sądem w ciągu sześciu miesięcy od dowiedzenia się o dziedziczeniu. Trzeba pamiętać, że brak złożenia oświadczenia o odrzuceniu spadku we wskazanym terminie jest równoznaczny z przyjęciem przez spadkobiercę spadku z dobrodziejstwem inwentarza (dotyczy to spadków otwartych od dnia 18 października 2015 r.) albo wprost (w przypadku spadków otwartych przed tą datą). Konto zmarłego – jak je odnaleźć? Nie zawsze wiemy, czy zmarły miał jedno konto czy kilka kont i w jakich bankach. Jeszcze do niedawna poszukiwania takich rachunków spędzały spadkobiercom sen z powiek, bo w celu ustalenia miejsca lokowania przez zmarłego środków musieli wysyłać oddzielne zapytania do każdego banku z osobna, płacąc za to niemałe pieniądze. Na szczęście 1 lipca 2016 r. weszła w życie nowelizacja Prawa bankowego, która ułatwia odnalezienie finansów zmarłego. Dziś każda osoba poszukująca rachunków bliskich zmarłych może skorzystać z Centralnej informacji o rachunkach uśpionych uruchomionej przez Krajową Izbę Rozliczeniową. Wystarczy złożyć wniosek w dowolnym banku razem z dokumentami poświadczającymi tytuł prawny do pieniędzy po zmarłym: akt zgonu, notarialnie poświadczony testament, prawomocny wyrok sądu o stwierdzeniu nabycia spadku. Wówczas bank przesyła zapytanie do Centralnej informacji o rachunkach, która z kolei kieruje je do wszystkich banków i SKOK-ów. Te na odpowiedź mają trzy dni robocze. Na koniec Centralna informacja o rachunkach robi zestawienie z otrzymanych danych i wysyła je do banku obsługującego wnioskodawcę. W takim raporcie będzie wskazany podmiot prowadzący rachunek, jego numer, potwierdzenie, czy konto jest aktywne, a także informacja, czy jest to rachunek wspólny. Z komunikatu dowiemy się także o rachunkach bankowych rozwiązanych lub wygasłych. Ale uwaga! Uzyskanie szczegółowych danych dotyczących rachunku, jak np. weryfikacja jego rodzaju i salda, będzie możliwe wyłącznie w placówce banku lub SKOK-u, w którym rachunek jest prowadzony. Tylko tam będzie można także pobrać środki zgromadzone na wskazanych kontach. Klient za raport z Centralnej informacji o rachunkach musi zapłacić, choć niektóre banki dla swoich klientów oferują już taką usługę bezpłatnie. Tak czy inaczej te koszty są nieporównywalnie mniejsze w stosunku do sytuacji sprzed zmiany przepisów. Dziś opłata za wydanie informacji zbiorczej wynosi od kilku do kilkudziesięciu złotych, w zależności od banku. Wcześniej taka operacja była nie tylko czasochłonna, lecz także o wiele bardziej kosztowna. Spadkobierca samodzielnie musiał ustalić, w jakim banku zmarły posiadał konto, ile miał kont i w ilu bankach. Trzeba było wykonać karkołomną pracę, wysłać zapytania nawet do kilkunastu banków z prośbą o udzielenie informacji. Za poszukiwanie rachunków klienta i udzielenie pisemnych informacji o znajdujących się na nich środkach jeden bank liczył sobie od 100 do 150 zł. Nietrudno policzyć, że w przypadku kilkunastu banków to był duży wydatek. Niestety poszukiwanie innych produktów bankowych odbywa się na dotychczasowych zasadach. Chcąc wiedzieć, czy zmarły posiadał np. jednostki funduszy inwestycyjnych, rachunki maklerskie, polisy ubezpieczeniowe czy inwestycyjne, musimy kierować zapytanie do każdej instytucji z osobna. Natomiast informacji o kredycie lub kredytach zmarłego musimy szukać w Biurze Informacji Kredytowej (BIK), które taką informację może przekazać nam wyłącznie na wniosek sądu prowadzącego postępowanie spadkowe. Czas na wypłatę z konta Uzyskanie pieniędzy z rachunku bankowego może ułatwić wydanie przed śmiercią przez posiadacza konta dyspozycji wkładem własnym. Polega ona na tym, że właściciel rachunku może polecić bankowi wypłatę pieniędzy ze swojego konta wcześniej wskazanej osobie lub osobom. Uprawnionymi z tytułu takiej dyspozycji na wypadek śmierci mogą być jednak tylko osoby najbliższe, tj. małżonek, wstępni (np. rodzice, dziadkowie), zstępni (np. wnuki, dzieci) i rodzeństwo posiadacza rachunku. Co ważne, kwoty wypłacone na podstawie dyspozycji wkładem na wypadek śmierci nie wchodzą do spadku po posiadaczu rachunku. Oznacza to, że osoby uprawnione mogą żądać od banku wypłat z rachunku na podstawie takiej dyspozycji, jeszcze zanim zacznie się postępowanie spadkowe. Posiadacz rachunku może jednak rozporządzić kwotą nie wyższą niż 20-krotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku, ogłoszonego przez prezesa GUS za ostatni miesiąc przed śmiercią posiadacza rachunku. W listopadzie 2016 r. wyniosło ono 4329,48 zł, co oznaczałoby, że graniczna kwota to obecnie ok. 86 tys. zł. Jeśli wspomnianej tzw. dyspozycji wkładem nie ma, pieniądze z konta zmarłego wypłacane są spadkobiercom na podstawie decyzji sądowych. By je otrzymać, trzeba przynieść do oddziału odpis prawomocnego postanowienia sądu o stwierdzeniu nabycia spadku albo wypis zarejestrowanego aktu poświadczenia dziedziczenia, sporządzony przez notariusza. W sytuacji gdy spadek nabyło dwóch lub więcej spadkobierców, do wypłaty środków z rachunku bankowego niezbędne będzie także przedłożenie bankowi postanowienia sądu o dziale spadku lub pisemnego, zgodnego oświadczenia spadkobierców o podziale środków zgromadzonych na tym rachunku. Dopiero na podstawie dokumentu środki z rachunku osoby zmarłej zostaną wypłacone. Poszczególni krewni otrzymają taką część udziału, jaka została zapisana w spadku. Spadkobierca lub spadkobiercy mogą wybrać, czy wypłata przypadających im środków ma nastąpić w gotówce, czy też w formie przelewu na wskazany rachunek bankowy. Warto dodać, że od 1 lipca 2016 r. bank przy zawieraniu umowy dowolnego rachunku ma obowiązek poinformować klienta o możliwości wydania przez niego dyspozycji wkładem na wypadek śmierci. Co więcej – bank po śmierci właściciela konta musi niezwłocznie zawiadomić wskazane przez niego osoby o możliwości wypłaty na ich rzecz stosownej kwoty. Na banki i SKOK-i nałożono też obowiązek ustalania, czy właściciel konta żyje. Gdy na rachunku nie będzie żadnych operacji przez okres dłuższy niż pięć lat, instytucje te będą musiały wystąpić do ministra spraw wewnętrznych o udostępnienie danych z rejestru PESEL, które pozwolą ustalić losy posiadacza konta. Spadki i podatki Z jakimi opłatami muszą się liczyć spadkobiercy konta? Jeśli dziedziczy najbliższa rodzina (małżonek, rodzice, dziadkowie, dzieci, wnuki, pasierbowie, ojczym, macocha i rodzeństwo), jest ona zwolniona z opodatkowania. Trzeba jednak w ciągu sześciu miesięcy od dnia uprawomocnienia się postanowienia sądu stwierdzającego nabycie spadku zgłosić to w urzędzie skarbowym na specjalnym formularzu. W sytuacji gdy dziedziczy nie najbliższa rodzina obowiązują różne stawki w zależności od stopnia pokrewieństwa ze zmarłym. Istotny jest tutaj podział na grupy podatkowe. Pierwsza to teściowie, synowa, zięć i wspomniana wcześniej najbliższa rodzina, która jednak, jak wspomnieliśmy, jest zwolniona z podatku. Druga grupa to dalsi krewni, bratankowie, siostrzeńcy, ciotki, wujkowie. Trzecia – osoby niespokrewnione. W ramach I grupy spadkobierca może od tej samej osoby w ciągu pięciu lat przyjąć bez konieczności płacenia podatku 9 637 zł. W II grupie kwota wolna od podatku wynosi 7 276 zł. A w III grupie – 4 902 zł. Jeśli wartość spadku przekracza te kwoty, to w zależności od tego, w której grupie podatkowej jesteśmy – płacimy podatek. Zatem jeśli spadek pochodzi od członka rodziny z pierwszej grupy podatkowej, należy go liczyć wedle stawek 3, 5 lub 7 proc. W II grupie podatkowej stawki wynoszą 7, 9 lub 12 proc. W III grupie – 12, 16 lub 20 proc. Stawki te zależą od wysokości kwoty, którą przekroczyliśmy. Termin płatności podatku od spadków i darowizn wynosi 14 dni od dnia doręczenia podatnikowi decyzji organu podatkowego. Czas na załatwienie formalności spadkowych jest nieograniczony, gdyż prawo do spadku czy do wystąpienia o dział spadku nie ulegają przedawnieniu. Jednak nie warto zwlekać, po latach możemy mieć problemy z ustaleniem, co wchodziło w masę spadkową zmarłego. I co najważniejsze – trzeba pamiętać, by w ciągu sześciu miesięcy od dowiedzenia się o spadku oświadczyć, czy go chcemy lub nie. Inaczej spadek przypadnie nam mimowolnie, a niekiedy jest on obciążony długami. Agata Rowińska Jeśli to było świadczenie, które zmarłemu się należało (tj. za miesiąc, w którym zmarł – bez względu na to, w jakim dniu miesiąca), to ZUS na wniosek złożony przez członka rodziny o wypłatę niezrealizowanego świadczenia wyda formalną decyzję i przekaże pieniądze osobom uprawnionym. Choć może wydawać się logiczne, że po śmierci osoby, pieniądze znajdujące się na jego koncie trafiają do spadkobierców lub najbliższej rodziny. Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie musi wyglądać tak prosto. Przekonał się o tym mieszkaniec Tarnowskich Gór, którego siostra zmarła w listopadzie zeszłego roku. Jako jedyny spadkobierca(z odpowiednim zaświadczeniem) po śmierci siostry udał się do jednego z banków na ul Krakowskiej w Tarnowskich Górach - tam kobieta prowadziła rachunki. Jak się dowiedział, zmarła miała debet na karcie kredytowej w wysokości ponad 2 tys. zł. Poprosił bank rozłożenie długi na raty i zaczął go kobieta była na rencie. Jej brat, początkowo zajęty formalnościami związanymi ze śmiercią siostry, nie pomyślał o tym, że na jej koncie mogą być jakieś pieniądze. Kobieta chorowała od dawna i już nie była w stanie pobierać pieniędzy z konta - ostatnie dni życia spędziła w szpitalu. Mężczyzna postanowił wrócić do banku.– Tam powiedzieli mi, że rzeczywiście renta przychodziła na konto siostry, ale oni po jej śmierci odesłali je do ZUS-u. Poszedłem i tam. Już wtedy wiedziałem, że ktoś tu kręci - opowiada się, że ZUS wypłacał świadczenie do dnia śmierci. Dodatkowo wystawił zaświadczenie o tym, że żadne zwroty nie przyszły do ZUS.– Z dokumentem udałem się do banku. Rozmawiał ze mną inny pracownik i przyznał, że pieniądze są wciąż na rachunku siostry. Kwota akurat wystarczyłaby na pokrycie długu z karty kredytowej. Pracownik banku powiedział, że pieniądze nie należą się ani mojej siostrze ani mnie. Myślałem, że oszaleję z wściekłości - się okazuje, banki nie mają obowiązku informować o środkach pozostawionych na rachunkach osób zmarłych. Ustawa Prawo Bankowe nie reguluje tych kwestii. Ma się to zmienić poprzez nowelizację, ale dopiero w przyszłym roku.– Bank nie może sobie po prostu zatrzymać pieniędzy zmarłej osoby. Tym bardziej, jeśli spadkobierca posiada odpowiednie zaświadczenia - mówi mecenas Mariusz Kupny. – Niestety prawo nie definiuje dokładnie jak ma wyglądać procedura przekazania. W omawianej sprawie, być może pomogłoby zwrócenie się do banku na piśmie. Wtedy miałby dowód, że wnioskował o przekazanie środków. W innym przypadku, polegamy tylko na rozmowach a jak powiedziałem, przepisy nie są jednoznaczne- ofertyMateriały promocyjne partnera f4zs. 105 104 478 16 95 458 91 258 129

czy zmarłemu wkłada się pieniądze